Do Inowrocławia dotarliśmy dzięki polonistce Elżbiecie Piniewskiej. W jednym z najlepszych liceów w województwie odbyły się dwie lekcje z dwoma filmami Marcina Gładycha - "Panoptikonem" i "Hakerami wolności". W pierwszym zagrało kilkoro obecnych uczniów tej szkoły, a w drugim jej absolwent - prof. Jan Hanasz. Było sentymentalnie, ale nie na tyle, żeby nie zadawać trudnych pytań.
Historia na wyciągnięcie ręki. "Szkoła została założona w 1855 r., pierwotnie jako niemieckie Królewskie Gimnazjum (Königliches Gymnasiums) dla chłopców." (pl.wikipedia.org)
"Panoptikon" obejrzały cztery klasy, ok. 120 uczniów
"Panoptikon", rok 1901. Filomaci (aktorzy z Inowrocławia) łamią prawo czytając wiersze Asnyka. Na pierwszym planie roll-upy, niezbędne elementy współczesnych projektów
"Panoptikon", rok 1939. SS-man i żołnierz Wehrmachtu wpatrzeni w panoramę Torunia
"Hakerzy wolności" to lekcja bardziej kameralna. Prof. Jan Hanasz spotkał się z jedną klasą
- Co Pan czuł czytając swoją teczkę w Instytucie Pamięci Narodowej?
- Zrobiłem to nie tak dawno temu i nie było to przyjemne przeżycie.
- Co Pan sądzi o tym, co dzieje się ostatnio między Lechem Wałęsą a Bogdanem Borusewiczem?
- Wydaje mi się, że Lech Wałęsa będzie jedyną postacią, którą świat z tego naszego "solidarnościowego" okresu zapamięta. Nic tego nie zmieni, nawet ten niezrozumiały i szkodliwy spór pełen niepotrzebnych słów.
Od lewej: prof. Jan Hanasz i dyrektor I LO Rafał Łaszkiewicz. Za nimi portrety wybitnych absolwentów: Kasprowicz, Arctowski, Glemp, no i Hanasz oczywiście.
W "Hakerach wolności" Radosław Smużny (odtwórca roli Jana Hanasza) nie nosi okularów. Osoby znające profesora uznały to za największe niedociągnięcie filmu: "Hanasz bez okularów? W takim razie to nie on."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz